poniedziałek, 6 stycznia 2014

Może i nie żyjemy w średniowieczu, ale facet to nadal facet!

Siedzę sobie ostatnio w pubie ze znajomymi i jak to zwykle wygląda – przy piwku śmiejemy się, gadamy o pierdołach, aż tu nagle - padło na temat trudny, który wzbudził w nas sporo emocji! Szczególnie we mnie!

Pewnie po tytule posta już powoli domyślacie się, o co chodzi. Tak, właśnie o związki, a dokładniej o to, czy kobieta może/powinna/musi zawalczyć o faceta i robić pierwszy krok. Już Wam kiedyś o "wymaganiach" wobec faceta pisałam, więc możecie już mieć jakiś obraz mego zdania na ten temat.

Więc, gdy tylko temat się pojawił, ja oczywiście wykrzyczałam swoje: kobieta nie może biegać za facetem, przecież to tak nie działa! W moim przypadku bynajmniej. Oczywiście przyznaję się bez bicia, z pięć lat temu robiłam jeszcze głupie rzeczy, może pozwalałam sobie na zachowania, które dziś by mi nawet przez myśl nie przeszły! Ale nie oszukujmy się – byłam smarkaczem bawiącym się w kotka i myszkę! Ktoś może mi powiedzieć, co ja wiem ze swoją jeszcze do marca dwudziestką. Ale będę bronić swego zdania, tak jak broniłam go w sobotę, gdy jedyny mężczyzna w naszym sześcioosobowym gronie stwierdził, że nie żyjemy w średniowieczu!

Racja, nie siedzimy zamknięte w wieży z warkoczem spuszczonym z okna, by nasz wybawca, książę na białym rumaku, albo Shrek mieli się po czym wspiąć i nas uwolnić, oczywiście wcześniej namiętnie całując. Nie mamy gorsetów, majtek cnoty i tych wszystkich walk rycerzy o nasze serca. Ale czy to znaczy, że mamy schować swą kobiecą godność do kieszeni i biegać za tym „księciem”, który okazuje się być maniakiem gier komputerowych, nie potrafiącym użyć noża i widelca, a już na pewno nie świadomym tego, że kobietę należy przepuścić w drzwiach i oddać jej marynarkę, gdy marznie! Oczywiście – pozwoliłam tu sobie na drobne wyolbrzymienie, ale chodzi mi o to, że zmiana epok nie wiąże się ze zmianą płci!

Nie mogę patrzeć, gdy kobieta zdeptuje swoją godność, biegając za facetem. Nie każę nam się znów zamknąć w wieży. Ale wychodząc z niej, nie zapominajmy o tym, że facet jest facetem! Jeśli mu zależy to podobno jest w stanie polecieć na księżyc i z powrotem, przepłynąć wszystkie oceany, wykąpać się z żarłaczem białym i przybiec do niej, nawet jeśli schowa się w stadzie tygrysów! Więc jeśli ma Twój numer telefonu, w znajomych na facebook’u albo mieszka dwie minuty od Ciebie, to naprawdę nie ma wymówki. Bo jeśli chcą, to podobno potrafią!  

Tak uważam ja. Ja – kobieta! Ja – sama! Ja – chcąca być z kimś, ale nie za wszelką cenę. Nie chcę, by mojej dzieci na pytanie, jak mamusia z tatusiem się poznali, usłyszały historię o tym, jak ja głupia biegałam za nim, pisałam tysiące wiadomości, przynosiłam ciasteczka, podczas gdy tatuś grał na komputerze, aż w końcu na jednej imprezie się upił, no i tak już się stało, że mamy Ciebie syneczku. To ma być nasza bajka długo i szczęśliwie?

Wiem, że w dzieciństwie nasłuchałyśmy się o Królewnie Śnieżce, Kopciuszku, Śpiącej Królewnie i tych wszystkich innych pięknych, o które ich ukochany zawalczył. I ja nie żałuję, że znałam te historie na pamięć i że nadal w nie wierzę. Nie chodzi o zamek, białego rumaka, mnie najpiękniejszą na świecie czy karoce z dyni. Tylko o prawdziwego faceta!

Podobno mamy to coś, co sprawia, że faceci wariują. Podobno potrafimy jednym uśmiechem dać mu do zrozumienia, że jesteśmy zainteresowane. Więc zróbmy to, uśmiechnijmy się, bądźmy sobą i dajmy jemu być mężczyzną. I jeśli już złamiemy jakąś swoją zasadę, napiszemy pierwsze – okej, każdej się może zdarzyć, może jest mniej domyślny! Są i tacy. Ale niech to się zdarzy, a nie zdarza wciąż. Bo tak naprawdę skończy się na tym, że nie dość, że go nie zdobędziemy, to utracimy siebie. A chyba nie ma nic gorszego!

A na koniec chciałabym wszystkim kobietkom polecić książkę:
Nie zależy mu na Tobie. Greg Behrendt i Liz Tuccillo (twórcy Seksu w wielkim mieście).
Mi też całkiem niedawno ktoś o niej powiedział i przeczytałam i czuję się mądrzejsza, a już na pewno świadoma tego, że wszystko o czym pisałam wyżej ma sens! I uwierzcie, nie przebieram w facetach, jestem zakompleksiona i zdarza się, że
Dopiero późną nocą
przy szczelnie zamkniętych oknach
gryziemy z bólu ręce
umieramy z miłości.
Ale chyba nadal wolę być sama, niż stracić kiełkującą wiarę w siebie i coś na kształt godności, co zdobyłam i jestem z tego dumna!


A Wy co myślicie na ten temat? Zgadzacie się, czy macie całkiem inne zdanie na ten temat?

Miłego wieczoru i pamiętajmy (bo do siebie też to pisałam) jesteśmy kobietami i zasługujemy, by ktoś o nas zawalczył! 


11 komentarzy:

  1. Ja tak się uparłam, że to on będzie za mną biegał, że schodziliśmy się rok :) Gdybym nie była taka uparta, pewnie by to zajęło z dwa miesiące :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Faceci i kobiety są bardzo różni. Być może komuś rzeczywiście wyszło w takiej sytuacji, gdy to kobieta uganiała się za facetem.

    Jednak zasadniczo to nie działa. Takie coś świadczy o desperacji (zresztą tak z jednej jak i drugiej strony).
    Tak już skonstruowała nas natura(propagatorzy gender tego nie zmienią), że to facet winien wykonać ten pierwszy krok. Kobieta może mu to oczywiście w subtelny sposób ułatwić, ale jeżeli sama "wyłoży się na tacy", to facet nie przyłoży do niej odpowiedniej wartości.

    Pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak dobrze wiedzieć, że się ze mną zgadzasz :)
      dokładnie o to mi chodziło, "wykładanie się na tacy", jak to ładnie nazwałeś, to najgorsza z możliwych opcji:/

      Usuń
    2. A ja jestem za tym, by wszystko toczyło się naturalnie - czasem kobieta musi coś zainicjować, czasem mężczyzna. Czekanie na ruch faceta i jego walkę o nasze serce może nie wypalić z kilku prostych powodów (nieśmiałość na przykład). Spinanie się kto o kogo ma walczyć raczej nie zapowiada dobrego związku.
      Ja tam stawiam na partnerstwo od początku samego początku ;-)

      Usuń
  3. Chyba nie muszę wypowiadać się TUTAJ na ten temat, bo przecież doskonale wiesz co o tym wszystkim myślę. No i tak przy okazji to w tych wszystkich Kopciuszkach to rycerze zapierdzielali za swoimi księżniczkami i tego się trzymajmy :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam mieszane uczucia. Z jednej strony pewnie, że nie można biegać za facetem, bo to takie poniżające. A z drugiej strony, mężczyźni też bywają nieśmiali i czasami po prostu nie wiedzą, że dziewczyna wymaga od nich inicjatywy - w takim wypadku nie sądzę, żeby zrobienie pierwszego kroku było czymś niewłaściwym. Takie myslenie wydaje mi się odrobinę niesprawiedliwe wobec mężczyzn, którzy też są tylko ludźmi, jak my :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz troszkę racji,ale mi przede wszystkim chodzi o naszą godność... jasne, że możemy mu dać do zrozumienia, nawet wykonać ten pierwszy krok, ale potem nie róbmy od razu drugiego, trzeciego i dziesiątego. Chyba przede wszystkim o to mi chodziło, byśmy się nie uganiały za nimi i pozwoliły im być facetami, bo podobno gdy im zależy, to są w stanie naprawdę wiele zdziałać :)
      ale masz rację - są ludźmi, jak my i czasem trzeba do nich przemówić drukowanymi literami :)

      Usuń
  5. Prawda jest taka, że jak facetowi zależy, to chodźby skały srały, a mury pękały to znajdzie czas i sposób, żeby to udowodnić kobiecie. I tego trzeba się trzymać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. idealnie ujęłaś to co chciałam napisać. jak facet stwierdzi, że "to ta, za którą chcę się uganiać" to zepnie swoje cztery litery i zrobi wszystko, by się znów nią spotkać.

      Usuń
  6. Ja jestem zdecydowanie za średniowiecznym modelem rycerz + księżniczka! W sumie od wielu setek lat funkcjonował w większym lub mniejszym stopniu... Mój "rycerz" uganiał się za mną/walczył ponad 5 lat. Mimo że milion razy mówiłam mu, że nic z tego nie będzie, że nie pasujemy do siebie oraz że to nie zadziała. Mimo że widział wszystkich facetów, z którymi się spotykałam przed jego nosem. Mimo że mówiłam, że jestem z nimi szczęśliwa. Mimo że życie nas pchało w różne miejsca, to wciąż przewijaliśmy się obok siebie, bo byliśmy przyjaciółmi i bez względu na to ile byśmy się nie widzieli, to jak już się spotkaliśmy - było jakbyśmy się widzieli wczoraj... Dopiero niedawno się zgodziłam. I to była najlepsza decyzja w moim życiu. Mogłam to zrobić wcześniej, ale jak oboje stwierdziliśmy - mogłoby się potoczyć różnie, bo mieliśmy pstro w głowie. W zasadzie, to zawsze faceci starali się o mnie... W głębi serca jestem zmanierowaną i wybredną księżniczką i trafiają do mnie sposoby na księżniczki ;) Ale jeśli jakieś kobiety są bardziej wyzwolone i wolą inaczej - ich sprawa... :) Ja tam cierpię na chroniczną księżniczkowatość.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cudownie, że jesteś księżniczką... Pod tym względem oczywiście ;)
      Ja niestety nie mam tego luksusu, że faceci się za mną uganiają, ale mimo to nadal jestem nieugięta!
      I cieszę się, że Twój mężczyzna biegał za Tobą tak długo... Tylko, że takich facetów już nie ma za wielu... chyba!

      Usuń

Dziękuję za Twój czas :)