Kojarzycie ten moment w serialach, gdy bohater głowi się nad czymś od tygodni, nie potrafi znaleźć rozwiązania swoich problemów, wszystko nie ma sensu, aż do momentu, gdy nie zdarzy się coś, co najczęściej w ogóle go nie dotyczy, a jednak okazuje się najlepszym wyjściem z jego sytuacji? Usłyszane przypadkiem zdanie, zdjęcie na ścianie, samochód źle zaparkowany czy rozmowa obcych ludzi nagle wypełnia naszą postać olśnieniem i jej wszystkie problemy znikają...
Dziś, oglądając Chirurgów zaczęłam się nad tym zastanawiać... Dlaczego tylko w serialach los tak łatwo zsyła rozwiązania, odpowiedzi czy wyjścia z trudnych sytuacji? Czemu w normalnym życiu tak się nie dzieje? I uświadomiłam sobie w pewnym momencie, że może jednak nam też się to przydarza!? Ile razy mieliście tak, że gdy za wszelką cenę staraliście się przestać o czymś myśleć, to nagle wpadł Wam w ręce długo szukany notatnik, w którym zapisywaliście wszystkie szczegóły, albo właśnie poznana osoba nosi imię tej, którą staracie się wyprzeć z pamięci, albo z kilku możliwych opcji, wybieracie akurat ten środek transportu, w którym spotykacie tę jedną osobę, na której Wam zależy?
Zwykliśmy, przynajmniej ja, nazywać to przypadkiem. Zrzucać wszystko na swą psychikę, która wyłapuje imiona, chwile, podobne sytuacje, by jeszcze bardziej namieszać nam w naszych pokręconych głowach! Tłumaczymy sobie to w ten sposób, by poczuć się lepiej, mieć usprawiedliwienie dla swojej bezczynności, lub ze strachu przed cierpieniem!
Sama nie wiem ile w tym przypadku, a ile działań kosmosu, Boga, wszechświata, naszych przodków, czy kogo tam jeszcze... Może faktycznie to nie ma żadnego znaczenia i jest tylko sumą losowych zdarzeń? A może jednak każdy ma coś zapisanego gdzieś tam, może ktoś lub coś ma wobec nas plany i wie, co będzie z nami za 5, a nawet 15 lat?
Skoro istnieje przypadek, na który tak chętnie wszystko zrzucamy, to może jest też przeznaczenie? Sami pomyślcie ile razy zastanawialiście się, co by było gdyby... Ostatnio jedna z bliskich mi osób rozważała, czy spotkałaby się ze swym obecnym chłopakiem i czy byliby razem, gdyby on nie zmienił studiów, na te na których się poznali? Czy pisałabym właśnie tego posta, gdyby któreś z moich rodziców wybrało się na inny film w kinie?
Szczerze... nie potrafię odpowiedzieć, czy przeznaczenie jest czy go nie ma. Nie wiem, ale chyba wierzę w to, że nie wszystko jest kwestią przypadku, że każda decyzja do czegoś nas prowadzi, że nic nie przytrafia nam się bez powodu. Takie myślenie chyba nadaje życiu większy sens, sprawia, że mam nadzieję, iż nawet wielkie błędy i idiotyczne pomyłki mogą przynieść pozytywne skutki.
Chyba mogę więc powiedzieć, że wierzę w przeznaczenie, a to dlatego, że po prostu chcę w nie wierzyć! Chcę nadal, spoglądając w gwiazdy, widzieć w nich coś więcej, szukać wskazówek i przestać lekceważyć "przypadkowe" zdarzenia, które mogą przekonać mnie do podjęcia ważnych decyzji!
A co z Wami? Wydaje Wam się, że wszystko zależy od Was, czy może także wierzycie w to, że wszechświat ma wobec Was plan i chce Waszego szczęścia?
Przeznaczenie nie istnieje. Te wszystkie wyłapywane przez nasz umysł zdarzenia, imiona, kolory etc. to po prostu odnajdowanie tego co znane. Nasze poznawanie świata (w mniejszym lub większym stopniu) determinuje przeszłość każdego z nas.
OdpowiedzUsuńTo zdanie, osobiście dokończyłbym inaczej:
"Takie myślenie chyba nadaje życiu większy sens, sprawia, że mam nadzieję, iż nawet wielkie błędy i idiotyczne pomyłki... dają się jakoś wytłumaczyć".
A tak naprawdę to wypadkowa wielu kwestii. Ktoś nie poznałbym jednej osoby, to pozna inną. Oczywiście, że nie jesteśmy zupełnie niezależni - nasze życie jest zdeterminowane różnymi czynnikami (matka natura, wybory innych, przymus państwa itd.), ale zasadniczo znajdujemy się w życiu właśnie tam gdzie chcemy się znaleźć.
Dwie osoby o podobnych zdolnościach, z których jedna mocno pracuje, a druga się leni, statystycznie zajdą do zupełnie różnych miejsc.
Ja myślę, że to wszystko zależy od nas samych i od totalnego przypadku. Z jednej strony - tej szczęśliwszej, którą nam przedstawiłaś - przypadek po czasie zamieniamy w przeznaczenie. Z drugiej zaś strony przypadkiem nazywamy również wypadki samochodowe, wybuchy, pożary. Osoby, które znajdują się w tych PRZYPADKOWYCH sytuacjach wcale o tym nie myślały wcześniej. Czy i w tym momencie to gwiazdki chciały dla nich takiego losu? Wątpię... A nawet jeśli to są bardzo niesprawiedliwe.
OdpowiedzUsuńDlatego własnie moim zdaniem powinniśmy się cieszyć z tego, czym los nas obdarował do tej pory. Nie ma sensu zadręczać się tym co będzie potem, jeśli tera z zrobię to i to. Nie ma również sensu pytać DLACZEGO nie urodziłam się w Nowym Jorku i nie poznałam Brada Pitta.
Życie jest jakie jest i dziękuję Bogu, gwiazdkom i aniołkom i komukolwiek, że nie ten przypadkowy tragiczny los ie spotka mnie ani moich bliskich.
No i, że znam Ciebie :*
Przeznaczenie. Ostatnio dużo zastanawiałam się nad tym biorąc za przykład związek z moim partnerem. Znaliśmy się od dziecka, los nas rzucił w wiele miejsc, przeżyliśmy wiele rzeczy (osobno), byliśmy z różnymi ludźmi. Spotkaliśmy się po latach w zupełnie innym miejscu, innych okolicznościach. I zaczęliśmy być ze sobą, co okazało się strzałem w dziesiątkę. Nie potrafię tego wytłumaczyć inaczej, niż przeznaczenie. Ja przeznaczenie tłumaczę działaniem Boga. Po prostu on wie, zna nas tak doskonale, że przewidzi wszystko i ułoży tak, żeby było dobrze. Równocześnie mamy moc sprawczą, żeby zrobić wszystko ze swoim życiem. A czasem złe rzeczy, które nas spotykają, pchają nas do dobrych.
OdpowiedzUsuńMyślę również, że przeznaczenie nie jest do rozpatrywania przez nas, bo na naszym poziomie mamy swoją głowę, ręce, działania, wybory i to MY musimy zrobić wszystko, żeby osiągnąć cele. Żadna Bozia za nas tego nie zrobi. Nic się samo nie wydarzy i nie ma co czekać z założonymi rękami.